Pisanie dwusetnego (co najmniej!) bloga o książkach jest prawdopodobnie pozbawione sensu.
Jednakowoż dla osoby, która cierpi na dziwną dysfunkcję, polegającą na zapominaniu treści lektury już w kilka dni po jej przeczytaniu, taki notatnik może być bardzo pożyteczny.
A zatem do dzieła!
Na dobry (mam nadzieję) poczatek, kilka nieco archiwalnych notatek z kajeciku, czyli czytelniczy przegląd ostatnich tygodni.
A potem po kolei...
Myślę, że to nie jest dysfunkcja, tylko normalna kolej rzeczy, bo jeśli się czyta sporo, mnóstwo szczegółów ulatuje. Powodzenia na blogowych szlakach. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa zachęty:)Mój spóźniony refleks sprawił, że dopiero dziś zauważyłam Twój wpis :(
OdpowiedzUsuńWprawdzie obawiam się, że jeśli tendencja do trzymania się na uboczu w życiu realnym przekłada się na podobny styl bycia w sferze wirtualnej, to mój blog już na zawsze pozostanie najmniej poczytnym w sieci ;) Ale najwazniejsze, że mogę nieco rozruszać szare komórki, które przez ostatnie kilka miesięcy mocno zaśniedziały.
Biorąc pod uwagę Twój dobór lektur i sposób, w jaki potrafisz o nich opowiadać, tudzież lekkość stylu i poczucie humoru, ja jestem olimpijsko spokojna o losy Twojego bloga! :)
UsuńDzięki serdeczne, nawet nie wiesz, jak takie słowa - i to od Ciebie! - potrafią dodać otuchy :)))
OdpowiedzUsuńA ja się ogromnie cieszę, że do Ciebie trafiłam, bo wszystko wskazuje na to, że znalazłam czytelniczą bratnią duszę - widzę, że gust mamy bardzo podobny. :)
Usuń