W dodatku, udało
mi się zdążyć z patriotycznym akcentem w dniu Święta Niepodległości (choć autor
a jednocześnie bohater książki to nieco inne czasy).
Historia
legendarnego dowódcy świętokrzyskiej partyzantki, Antoniego Hedy „Szarego”
znana jest większości mieszkańców Kielecczyzny.
Żołnierz wyklęty, za swoją antykomunistczną działalność skazany na wielokrotny
wyrok śmierci, który cudem tylko nie podzielił tragicznych losów gen. Emila
Fieldorfa, majora „Ognia” czy majora „Łupaszki” , jest symbolem
bezkompromisowości i odwagi.
Jego pamiętniki,
prowadzone od 1955 roku w więzieniu we Wronkach, stały się kanwą do książki „Wspomnienia
„Szarego”. Opisuje on swoje losy, począwszy od dni poprzedzających wybuch II
Wojny Światowej, poprzez kampanię wrześniową, pobyt w niemieckim stalagu,
partyzantkę i konspirację. Czytając, jesteśmy świadkami jego metamorfozy, jaką
przeszedł od młodego, nieświadomego w pełni powagi sytuacji żołnierza do
obdarzonego autorytetem, zasadniczego i sprawiedliwego dowódcy.
Za
jego sprawą doszło do rozbicia więzienia w Starachowicach i uwolnienia kilkudziesiąciu
więźniów, rozbicia aresztu w Końskich, zdobycia pociągu z amunicją a przede wszystkim
do brawurowego zdobycia ubeckiego więzienia w Kielcach, w którym zginęło dwóch
braci Hedy.
Autor nie
koncentruje się jednak wyłącznie na akcjach bojowych. We wspomnieniach
przywołuje przyjaciół, przybliża szczegóły partyzanckiego życia, opowiada o
rodzinie i robi to wszystko z wielką prostotą, bez gloryfikowania własnych czynów. Pozajemy
jego poglądy na temat ówczesnych wydarzeń , postaci historycznych i decyzji
dowódców. Ta szczerość i zwyczajność to wielka zaleta „Wspomnień...”, choć
trudno byłoby mi oceniać tę książkę w kategoriach warsztatu pisarskiego czy poziomu
literackiego (przyznaję, że dla laika nieco nużąca mogą się wydać opisy wozów pancernych, działek czy innego rodzaju amunicji).
Po lewej - Antoni Heda "Szary", zdjęcie z książki.
Plusem książki jest też umiejętność odtworzenia emocji, dzięki czemu w trakcie czytania mamy wrażenie, że obserwujemy wydarzenia rozgrywające się tuż obok.
Dla osób, które
wychowały się w stronach opisywanych przez Antoniego Hedę, „Wspomnienia...”
będą miały dodatkowy walor – wędrując razem z autorem po świętokrzyskich lasach
i wioskach, można przypomnieć sobie znajome miejsca – Iłżę, Starachowice,
Świętą Katarzynę i wiele innych.
Sam „Szary”, za
wielokrotną obronę ludności cywilnej, do dziś wspominany jest tam z szacunkiem
i uznaniem.
Zwiastun filmu "Mit o "Szarym" w reżyserii Grzegorza Królikiewicza.
Szczególnie
ciekawe są fragmenty dotyczące pobytu w więzieniach. Choć trudno określić, na
ile wiernie przywołał Heda tamte wydarzenia, to jego postawa wobec oprawców
jest naprawdę imponująca. Wrażenie robi również jego deklarowana na każdym
kroku religijność i ogromne przywiązanie do rodziny – pomimo trudów, znajduje
czas na modlitwę i listy do żony i córeczek.
Odrębny rozdział książki
zajmuje dokumentacja opisywanych zdarzeń. Archiwalne fotografie, fragmenty
listów, udostępnione przez IPN donosy na „Szarego” oraz kopie aktów oskarżenia
i wyroków to wartościowe uzupełnienie opowieści świętokrzyskiego bohatera.
Antoni Heda,
który na początku lat 90. przyjął dwuczłonowe nazwisko, nawiązujące do swego
konspiracyjnego pseudonimu (Heda-Szary), wielokrotnie odznaczany był za swoje dokonania
w walce z komunizmem. Za czasów PRL-u uznany za wroga ludu, zmarł 14 lutego
2008 r. jako obrońca wolności, zasłużony dla Ojczyzny. Niestety, nie wszyscy
jemu podobni mieli tyle szczęścia.
A na koniec, jako post scriptum, mały akcent patriotyczny :-)
Jeżanno, tylko dzięki Tobie dowiedziałam się o tej postaci. Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej nie słyszałam o Hedzie-Szarym.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze. że to są również częściowo moje okolice: przez trzy pierwsze lata życia mieszkałam w okolicach Szydłowca - wprawdzie to chyba nie są Góry Świętokrzyskie, ale prawie. :)
Lirael, miałaś prawo o nim nie słyszeć, bo "Szary" był związany głównie z Kielecczyzną - zarówno dzięki pochodzeniu jak i terenowi swoich działań. No i przez lata było o nim cicho, dopiero w latach 90. jego historia stała się znana w szerszych kręgach.
UsuńA Szydłowiec rzeczywiście jest już całkiem blisko, rzut beretem do Gór Świętokrzyskich :-)
Powiedzmy, że beret musiałby być spory, ale w każdym razie to są okolice. :)
UsuńPS
Jestem na 50 stronie "Pani majorowej" i podoba mi się coraz bardziej!
Lirael, to koniecznie musisz o "Pani majorowej" od razu napisać, bo jestem strasznie ciekawa Twoich wrażeń i szczegółów dotyczących książki :-)
UsuńJak skończę, postaram się przepchnąć "Panią majorową" w kolejce. Szybko to nie nastąpi, bo na przykład wczoraj przez parę minut wpatrywałam się z zachwytem w krótki opis motyla cytrynka. :)
Usuń??? :-D
UsuńZaintrygowałaś mnie tym cytrynkiem :-)
Tam jest dużo więcej takich atrakcji. :)
UsuńWierzę w to - w "Prostym życiu" i "Dzieciach..." było mnóstwo fragmentów godnych dłuższej kontemplacji :-)
UsuńDziś skończyłam i czuję się tak, jakbym wróciła z dalekiej podróży. :) Muszę ochłonąć, zanim będę w stanie cokolwiek napisać.
UsuńOooo, wiem, co czujesz...!!!
UsuńA ponieważ to wiem, zdaję sobie sprawę, że będzie trudno. Jestem jednak więcej, niż pewna, że sprostasz temu zadaniu :-)
Ja tez nie slyszalam o Hedzie-Szarym, ale chetnie przeczytam - a juz na pewno podrzuce mojemu tacie, on lubi takie relacje :-).
OdpowiedzUsuńIza, to książka z gatunku tych, które czyta się informacyjnie, ale myślę, że Twojemu tacie ma szansę się spodobać :-)
UsuńO tym Członku AK nie słyszałam, ale o majorze Łupaszce słyszałam już wiele, gdyż w pewnej stacji radiowej te postacie się przypomina. Natomiast zbulwersowała mnie ostatnio wypowiedź pani pseudo profesor Senyszyn, która na spotkaniu z młodzieżą w Krakowie stwierdziła, że żołnierze wyklęci są słusznie wyklęci. Wierzyc mi się nie chciało, że usłyszę coś podobnego nawet z jej z ust.
OdpowiedzUsuń"Szary" działał na pewno na mniejszą skalę i z mniejszym rozmachem niż Łupaszko a przy tym jego losy były zdecydowanie mniej tragiczne, dlatego nie obrosły aż taką legendą. Mimo to uważam, że warto o nim poczytać.
UsuńNatanno, mnie nawet wypowiedź pani Senyszyn aż tak nie bulwersuje, bo po wielu jej "oryginalnych" wystąpieniach i stwierdzeniach już chyba żaden absurd i żadna "mądrość" z jej strony nie jest w stanie mnie zaskoczyć...