Stefan Zweig
należy do tych pisarzy, do których wracać się będzie zawsze, niezależnie od
aktualnie panujących trendów. Niestety, zainteresowanie jego książkami jest
niewspółmiernie małe w porównaniu do jego kunsztu. Czy zawiniły zmieniające się
mody czytelnicze, czy sam upływ czasu – trudno ocenić. Pewne jest, że cezurę w
jego wielkiej popularności stanowił narastający przed II Wojną Światową
antysemityzm. Dla Żyda żyjącego i
tworzącego w niemieckojęzycznym kraju był to
kres wielkiej literackiej kariery.
O tym, jak
krzywdzące były to okoliczności, nie trzeba nikogo przekonywać, jednak w
przypadku Zweiga bezzasadne wykluczenie z grona najpoczytniejszych pisarzy było
ogromną niesprawiedliwością.
Można się o tym przekonać podczas lektury
jednego z najbardziej znanych dzieł autora – „Niecierpliwości serca”. Utwór ten
łączy w sobie szereg cech książki doskonałej (według moich subiektywnych
kryteriów oceny). Jest tu zarys tła historycznego – lata bezpośrednio
poprzedzające I Wojnę Światową, schyłek Monarchii Austro-Węgierskiej,
wszechobecna stagnacja i dekadencja.
Jest i bohater –
Antoni Hofmiller, podporucznik w regimencie ułanów – będący typowym produktem
swej epoki. Pochodzący z dobrej, lecz nie oszałamiająco zamożnej rodziny, całe
swe życie poświęcił cesarskiej armii, która stworzyła całe jego dorosłe
jestestwo. Gdy Toni, przeniesiony wraz z pułkiem do węgierskiego miasteczka,
zostaje zaproszony do domu miejscowego bogacza, czuje się oszołomiony i wyróżniony.
Upojony swym towarzyskim sukcesem, niebacznie prosi do tańca niepełnosprawną
córkę gospodarza – 17-letnią Edytę. Zrozumiawszy cały ogrom swego
nietaktu, wychowany w atmosferze
służenia konwenansom i obowiązkom Hofmiller daje sie dobrowolnie wmanipulować w
toksyczną znajomość z kaleką dziewczyną. W poczuciu winy, obdarza Edytę
atencją, bierze udział w spotkaniach towarzyskich, przysyła kwiaty, daje się
wciągać w długie konwersacje. Dokonuje odkrycia, że jego ułomna towarzyszka to
osoba oczytana, interesująca pod względem intelektualnym, bystra. Toni wpada w
sidła i myląc litość dla kaleki ze szczerym uczuciem, czyni kolejne kroki,
prowadzące – czego nietrudno się domyślić – do tragicznego finału.
Być może ogólny zarys fabuły wydać się może
materiałem na tani romans – nic bardziej mylnego. W interpretacji Zweiga
otrzymujemy głębokie studium psychologiczne dwojga głównych bohaterów oraz ich
niezdrowej symbiozy, napędzanej poczuciem winy i źle pojętej litości ze strony
młodego ułana oraz płomiennym uczuciem ze strony niepełnosprawnej Edyty.
Krok po kroku autor wciąga nas w
skomplikowane meandry ich wzajemnej zależności. Antoni czuje się zobowiązany do
okazywania zainteresowania ułomnej dziewczynie,
w swej naiwności nie zdając sobie sprawy, że każda kolejna wizyta staje
się obietnicą następnej oraz pewnym zobowiązaniem wobec Edyty i jej rodziny.
Nie widzi tego, co jest oczywiste dla innych. Nie zdaje
sobie sprawy, że za jego przyczyną dziewczyna staje się coraz bardziej
rozedrgana emocjonalnie. Raz wznosi się na fali nadziei, raz spada na dno,
pociągając za sobą wszystkich domowników. Staje się coraz bardziej despotyczna,
terroryzuje swym prywatnym cierpieniem wszystkich dokoła. Dom rodziny
Kekesfalva zmienia się w beczkę prochu, która może w każdej chwili wybuchnąć.
Ojciec dziewczyny, świadomy sytuacji córki i jej znikomych szans na zamążpójście,
również okazuje Hofmillerowi rosnącą uwagę, wywierając na młodym podporuczniku
milczącą presję.
Gdy na Antoniego spada opamiętanie, okazuje
się, że sprawy zaszły już zbyt daleko, by można bez konsekwencji się wycofać.
Aby nie zdradzać zakończenia dodam, że
analiza zachowań bohaterów nie jest jedyną zaletą tej znakomitej ksiażki Zweiga.
Interesujące są również zależności i uwarunkowania społeczno-historyczne.
Hofmiller z radością daje się zaprosić do wystawnego domu zamożnych Kekesfalvów, gdyż w
jego oczach to klasowa nobilitacja. Gdy okazuje się, że ich droga do majątku ma
raczej krótką historę, zaczyna wątpić w sens nowej znajomości, tym bardziej, iż
rodzina ma żydowskie pochodzenie. Odrzuca miłość Edyty nie dlatego bynajmniej,
że jest kaleką, lecz dlatego, że daje się zwieść na manowce uprzedzeniom charakterystycznym dla
środowiska, w którym się wychował.
Ciekawym motywem - myślą przewodnią książki – jest temat litości
i różnych jej odcieni. Jest litość, powodowana sentymentalnymi porywami serca
(jak u Toniego) i taka może być zgubna w skutkach. Wartośc ma jedynie litość
oparta na prawdziwym współodczuwanu i chęci prawdziwej, bezinteresownej pomocy
(w konfrontacji dla niedojrzałego emocjonalnie podporucznika zarysowana jest
postać odpowiedzialnego doktora Condora).
Plusem powieści
jest również język – styl Zweiga jest piękny i bogaty.
Do przeczytania –
koniecznie.
Przyznam, że mnie zainteresowałaś i książką, i samym pisarzem. Trafia na moją listę "do przeczytania". Mam nadzieję, że niebawem po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że moja recenzja przyczyniła się do Twojego zainteresowania Zweigiem. Jestem przekonana, że książka Ci się spodoba. Polecam Ci również "Dziewczynę z poczty"!
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny, pozdrawiam :)
Czytałam tę książkę wieki temu. Jedyne, co pamiętam, to to, że bardzo mi się podobała. Jak przez mgłę kojarzę też film albo serial na jej podstawie. Całkiem niedawno przyniosłam tę właśnie książkę ze starego mieszkania i mam wrażenie, że czeka na powtórną lekturę ;) Kto wie?
OdpowiedzUsuńNa pewno zasługuje na powtórkę :) Wiem, co mówię, dla mnie to również był kolejny raz po wielu latach:)Wtedy książka bardzo mi się podobała, teraz sprawiła, że zarwałam pół sobotniej nocy, co mówi samo za siebie ;) Pozdrawiam Cię serdecznie!
UsuńA ekranizacja rzeczywiście była, niestety nie potrafię nic na ten temat powiedzieć (a chętnie bym obejrzała)...
UsuńA mnie sie "Niecierpliwosc serca" nieszczegolnie podobala - postacie wydawaly mi sie psychologicznie zbyt uproszczone, jakby stworzone wylacznie w celu przedstawienia problemu, jakim chcial sie zajac autor, to raczej typy osobowosci, niz bohaterowie z krwi i kosci... nie, to wszystko bylo dla mnie zbyt lopatologiczne (aczkolwiek czytalam bez wiekszych cierpien, bo Zweig pisze naprawde dobrze :-) ).
OdpowiedzUsuńCóż, portretu psychologicznego na miarę "Pani Bovary" tu się nie znajdzie, ale tym, co doceniam jest logika zachowań i ich uzasadnienie, od początku do końca. Nawet, jeśli te zachowania są dość typowe i przewidywalne. Myślę, że wszystko jest (jak w większości przypadków) kwestią oczekiwań :)Na tle wielu książek, które przeczytałam - powiedzmy - w ostatnim półroczu "Niecierpliwość serca" wypada naprawdę dobrze:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dawno temu oglądałam serial. Zrobił na mnie spore wrażenie, ale jakoś nigdy nie było okazji skonfrontować go z literackim pierwowzorem. W planach mam też "Dziewczynę z poczty".
OdpowiedzUsuńSerialu nie oglądałam, niestety. I chyba nie tak łatwo będzie teraz to przeoczenie nadrobić :(
Usuń"Dziewczynę z poczty" bardzo Ci polecam, czuję, że Ci się spodoba! :)