środa, 4 września 2013

Z DZIECINNEGO POKOJU - "PALUSZKI OKRUSZKA" EDWARDA LEARA


  W ramach wczorajszego usypiania Dziecia przypomniał mi się (po raz kolejny i z pewnością nie ostatni) wiersz Edwarda Leara o Okruszku.
Pamiętam, że po raz pierwszy przeczytałam go w jednym ze starych (chyba z lat 80.) numerów"Filipinki" i zachwycił mnie do tego stopnia, że obie z siostrą spontanicznie nauczyłyśmy się go na pamięć (co nie było szczególnie trudne).
 
Edward Lear popełnił więcej równie udanych poematów, co więcej, nie mniejszym talentem wykazywał się w dziedzinie plastyki. Jego umiejętności doceniła sama królowa Wiktoria, której Lear udzielał lekcji rysunku (więcej na ten temat znajdziecie tutaj:klik
 Przygody Okruszka darzę jednak szczególnym sentymentem. Czyż nie są urocze?




PALUSZKI OKRUSZKA

Okruszek, co nie ma paluszków u nóg,
Miał kiedyś tak wiele, jak my;
I nigdy nie wierzył, by stracić je mógł,
Jak ja bym nie wierzył lub ty.
Lecz Ciocia, co dbała o nóżki Okruszka,
Przed snem mu dawała dwie łyżki do łóżka
Wody miodowej, by wypił raz dwa-
Najlepsze lekarstwo, jakie Świat zna!

Okruszek, co nie ma paluszków u nóg,
Przez morze chciał płynąć na skos;
Lecz przedtem dokładnie, najlepiej, jak mógł,
Owinął szaliczkiem swój nos.
Bo Ciocia mówiła nie raz i nie dwa,
Ze Świat cały prawdę tę jedną zna:
Okruszka paluszków bezpieczny jest los,
O ile, o ile jest ciepło mu w nos!

I plynął Okruszek przez morze, przez toń
Tak coś ze dwadzieścia aż lat;
I dzwonił dzwoneczkiem diń-doń i din-doń
By słyszeć go mógł cały świat.
I wszyscy Żeglarze i Admirałowie
Krzyczeli:”Ach patrzcie, ach, patrzcie ,Panowie!
Tam płynie Okruszek dwunasty juz rok,
By złowić dla Cioci najpiękniejszą z fok!”

Lecz zanim zakonczył wspaniały swój łów
I zanim zobaczył znów brzeg,
Straszliwy, zielony Wieloryb czy Żółw
Skradł szalik, co noska mu strzegł.
A kiedy popatrzył Okruszek na nóżki,
Co kiedyś je śliczne zdobiły paluszki,
Posmutniał - a było mu zmartwić sie czem,
Bo wszystkie paluszki zniknęły jak sen!

I nigdy już z nas nie dowiedział się nikt,
Choć gnębi od wieków to Świat:
Czy każdy z osobna paluszek mu nikł
I kto to właściwie je skradł?
I jak to tam było, choc chcemy – nie wiemy,
Czy może to ryby, czy może syreny?
I głowi sie każdy, kto głowić ma chęć,
Jak znikło paluszków dwa razy po pięć?

Okruszka, co nie ma paluszków u nóg,
Rybacy zlowili w swą sieć
I wnet go zanieśli (choć chodzić sam mógł)
Do Cioci, by dała mu jeść.
A Ciocia mu dała najlepsze przysmaczki:
Wątróbki, ozorki, półgęski, półkaczki,
I Ciocia mówiła: kazdy wie, że przecież
Bez paluszków Okruszkom jest lepiej na świecie!



(niestety, nie potrafię podać autora tego znakomitego tłumaczenia - może ktoś przyjdzie z pomocą?)


a tu klik wiersz w oryginale.

Mając dzieci ( a nawet ich nie mając), zdecydowanie dobrze i przyjemnie jest znać Pana Leara!

"How pleasant to know Mr. Lear,
Who has written such volumes of stuff.
Some think him ill-tempered and queer,
But a few find him pleasant enough."


(Edward Lear, How pleasant to know Mr. Lear")



6 komentarzy:

  1. Coś mi się wydaje, że tłumaczem mógł być Andrzej Nowicki. Przełożył książkę "Dong, co ma świecący nos i inne wierszyki Pana Leara", a zapewne z niej pochodzą "Paluszki...".
    Rzeczywiście, ten wierszyk po prostu uzależnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wskazówkę - z pewnością masz rację! Niestety nigdy nie miałam przyjemności trzymać w ręku książki p. Nowickiego. "Okruszka" znam na pamięć, resztę wierszyków Edwarda Leara wyszperałąm w różnych miejscach. Są takie ładne! Zawsze się cieszę, jeśli komuś innemu też się podobają :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wyczytałam, że kilka lat temu pojawiło się wznowienie "Donga..." i mam zamiar tę wiedzę wykorzystać. :) Bardzo odpowiada mi takie absurdalne poczucie humoru, a widzę, że tłumacz dostroił się do autora idealnie.

      Usuń
  3. Ha! - a więc zaczynam pisać list do Św. Mikołaja!
    Ja również lubię styl właściwy Learowi, ten nonsens i absurd. I masz rację - ukłony należą się tłumaczowi, który znakomicie oddał klimat wierszyków. Z dawnych czasów pamiętam również poemacik o "Dżamblach, co po morzu pływają w sicie" :-)
    A o tym, jak ważne jest dobre tłumaczenie, można się przekonać chociażby porównując różne przekłady limeryków E. Leara : http://www.limeryki.pl/importLear.html
    Interesujące, prawda? :-) Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tłumaczem tego przeuroczego wierszyka jak i nnych tekstów ze zbioru "Dong, co ma świecący nos i inne historie" jest na pewno Andrzej Nowicki (ur. 29 grudnia 1909 w Warszawie - zm. 9 kwietnia 1986 w Warszawie), polski poeta, satyryk, autor słuchowisk radiowych, tłumacz literatury anglosaskiej.
    ukłony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Dziś, po upływie dwóch lat od chwili publikacji powyższego wpisu, mam juz za sobą lekturę całego zbioru. Gorąco polecam a Pana pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz i pozdrawiam!