Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Roth Józef. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Roth Józef. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 października 2013

DOPÓKI GRA ORKIESTRA... "MARSZ RADETZKY`EGO" JÓZEFA ROTHA.





  Książka Rotha ponad dwa lata czekała u mnie na swoją kolej. I to był błąd.
Wcześniejsze, związane z nią obawy, rozwiały się po przeczytanu pierwszych kilku stron. To nie jest nużąca powieść o wojnie, ale nastrojowa (i świetnie napisana!) elegia o chylącym się wówczas ku upadkowi imperium Habsburgów.
Postać cesarza Franciszka Józefa, pojawiająca się niczym fantom w życiu, wspomnieniach i refleksjach bohaterów, jest klamrą, spinającą ich losy.
    Akcja rozpoczyna się bitwą pod Solferino, kiedy to senior rodziny Trottów w heroicznym zrywie ratuje życie Miłościwie Panującego, sam wystawiając się na ostrzał nieprzyjaciela. Uhonorowany za swój czyn przywilejami (w tym tytułem szlacheckim), prosty żołnierz nie potrafi odnależć się w nowej sytuacji. Z tym nieprzystosowaniem do życiowego awansu boryka się aż do śmierci a jego egzystencjalne wahania dziedziczą w spadku  potomni. 
    O ile syn, znaczący urządnik administracyjny na Morawach, na swój sposób daje radę stawić czoła rzeczywistości, o tyle wnuk zasłużonego Trotta – Karol Józef, to typowy dekadent . Pogrążony w nostalgii, wypełniony bólem istnienia młody żołnierz, podobnie jak jego dziad, nękany jest poczuciem niekompatybilności z przydzieloną mu rolą życiową. Prześladuje go wizja śmierci i rozkładu, sceny wojenne przytłaczają go, jednak poza wojenną rzeczywistością funkcjonować również nie jest w stanie. Czuje się wyobcowany, samotny, na dokładkę zmaga się z nieszczęściami miłosnymi. Gnębi go również poczucie winy za sprawą czynów, których się dopuścił. Jego postępująca duchowa rozsypka koresponduje z sytuacją Austro-Węgierskiej Monarchii, której dni są już policzone.
    Wbrew pozorom, najbardziej tragiczną postacią powieści nie jest dekadencko usposobiony Karol Józef, lecz jego ojciec, który musi zmierzyć się nie tyko ze świadomością upadku syna, lecz również z upadkiem wszystkiego, w co wierzył.
Atmosfera nieuchronności klęski przenika całą powieść. Ścieżka losów rodu Trottów jest metaforycznym odzwierciedleniem losów imperium. Wielkie zasługi dziadka i jego bezinteresowne oddanie cesarzowi symbolizują najlepsze lata monarchii, jednak te ideały słabną w każdym kolejnym pokoleniu. Syn – urzędnik wprawdzie na swój sposób służy ojczyźnie, nie wypełnia jednak swej roli w sposób równie chwalebny. Jednak dziadek i ojciec są dla Karola Józefa uosobieniem najlepszych czasów monarchii. Chłopiec wspomina dzieciństwo spędzone w małym miasteczku. Tytułowy Marsz Radetzky`ego, wygrywany w każdą niedzielę przez miejscową orkiestrę, był synonimem świetności imperium Austro-Węgier. Dopóki orkiestra grała, dopóty trwała wielkość cesarstwa.
    Karol Józef, wczesnie osierocony przez matkę, zostaje oddany do szkoły z internatem, przeznaczony przez ojca do żołnierskiego życia. Chłopiec, pozbawiony tak wcześnie kobiecej opieki i ciepła, szuka ich namiastki w ramionach dużo starszej od siebie kobiety. Pozbawiony zaś bliższych kontaktów z ojcem, już u zarania życia zostaje naznaczony piętnem samotności. Potęguje się ona stopniowo i nieuchronnie w kolejnych latach życia, analogicznie do schyłku potęgi Habsburgów.
    Tak, jak cesarstwo pogrąża się w agonii, tak linia genealogiczna Trottów zmierza ku upadkowi.
Akcja kończy się w dniach, poprzedzających bezpośrednio wybuch I Wojny Światowej.
Co znamienne, brak w książce scen symbolizujących budzenie się nowego życia, dominują motywy starzenia się, śmierci, rozpadu.
    Zbyt dużym uproszczeniem byłoby jednak określenie „Marsza Radetzky`ego” jako powieści o schyłku wielkiego imperium (choć Roth zdecydowanie jest apologetą monarchii Habsburgów). Środek ciężkości znajduje się pomiędzy rozważaniami o upadku potęgi a analizą psychologiczną głównego bohatera. Książka nie powstała wyłącznie jako requiem dla cesarstwa, wątkami równie istotnymi uczynił autor kwestie odpowiedzialności za popełnione nie z własnej woli czyny, problem wyobcowania i poczucia bezsensu oraz skutki, jakie wywiera permanentna tęsknota i brak miłości.
    Książka Rotha jest świetnie napisana, nie ma w niej dłużyzn, autor dobrze wyważył balans pomiędzy historią w szerszym aspekcie a historią jednostki.
Nie bez powodu książka została uznana za jedno z większych dzieł swoich czasów i najwybitniejsze dokonanie Józefa Rotha.
    Echa setymentów za czasami świetności Monarchii Austro- Węgierskiej można znaleźć w biografii samego pisarza, który dobrowolnie zgłosił się do służby wojskowej i walczył na wschodnim froncie podczas I Wojny Światowej. Jak sam powtarzał, doświadczenia wojenne miały ogromny wpyw na jego życie, zaś upadek imperium odebrał jako utratę swej jedynej ojczyzny.
    Moja ocena – 5,5/6.  





Józef Roth (źródło: klik)


Książka przeczytana w ramach wyzwania: Czytamy serie wydawnicze.