Po serii lektur trącących myszką przyszedł
czas na lekki powiew nowości. Wprawdzie książka „Dom dzienny, dom nocny” Olgi
Tokarczuk wydana została w 1998 roku, ale na tle większości prezentowanych u
mnie pozycji „z brodą” i tak tchnie świeżością.
Trzymałam ją na
półce od dawna, ale bałam się rozczarowania i konfrontacji ze świetnym
„Prawiekiem...”. Jak się okazało, niesłusznie, gdyż jest to chyba jedyna
książka autorki, która przywołuje tajemniczą atmosferę najpopularniejszej w jej
dorobku powieści i bezboleśnie wytrzymuje takie porównanie.
„Dom dzienny, dom nocny” pod względem
literackim jest typowym przekładańcem, mieszają się tu elementy dziennika,
legendy, fragmenty esejów filozoficznych. Skrawki realnych opowieści
przeplatają się z mitem, jawa miesza się ze snem. Podobnie jest w sferze
fabularnej. Autorka kładzie nacisk na wzajemne przenikanie się światów. Rzeczy
martwe zdają się żyć, zaś w świecie żyjących poczuć można namacalne niemal
znamiona umierania.
Ta płynność
granicy między rzeczywistością a legendą oraz nagłe zmiany narratorów i
bohaterów nie zakłócają jednak logiki i spójności powieści. Luźne impresje,
wymieszane tropy, zmieniające się postaci łączy jednak miejsce zdarzeń –
okolice Nowej Rudy a także wizja pojmowania świata.
Sporo jest w
książce odwołań do filozofii. Przywołana jest kosmogonia Archemenesa, w myśl
którego świat tworzony jest w wyniku współdziałania dwóch praprzyczyn – jedna z
nich pochłania drugą, wciąż odradzającą się.
Pojawiają się
również echa filozofii platońskiej.
We fragmentach
kronikarskich osoba opowiadająca – prawdopodobnie alter ego samej Tokarczuk, przywołuje
miejsca i ludzi, z których każdy ma własną historię. Istotną rolę odgrywa tu
(podobnie jak w „Prawieku...” natura, rytm
zycia narzucany przez przyrodę i sprzęgnięcie się z nim egzystencji
ludzkiej.
Szczególne
miejsce poświęca autorka snom. Próbuje odgadnąć ich naturę i zależności zachodzące
pomiędzy nimi a rzeczywistością.
„Gdyby ktoś potrafił zbadać to, co ja tylko
oglądam, gdyby zliczył senne postaci, obrazy, emocje, wypreparował z tego
motywy, włączył w to statystykę z tymi wszystkimi testami korelacji, które
działąją jak magiczny klej, łącząc ze sobą rzeczy, wydawałoby się, niemożliwe
do połączenia, może znalazłby w tym jakiś sens podobny do wzoru, w jaki tutaj,
w tym świecie, działa giełda czy funkcjonują wielkie lotniska – mapa subtelnych
połączeń albo sztywnych rozkładów. Nieobliczalnych przeczuć i starannych
algorytmów.”
Poetyka snu
determinuje nie tylko treść, ale i formę książki. Oniryczna atmosfera przenika
nawet zdarzenia prozaiczne.
Podkreślana jest
dwoistość świata, co sugerowane jest już w tytule.
„Każdy z
nas ma dwa domy - jeden konkretny, umiejscowiony w czasie i w przestrzeni:
drugi - nieskończony, bez adresu, bez szans na uwiecznienie w architektonicznych
planach. I w obu żyjemy jednocześnie”.
Podobnie jak w
„Prawieku...” kilkakrotnie pojawia się tu również motyw grzyba, jako bytu
istniejącego na krawędzi dwóch światów – żywych i umarłych.
Bohaterowie są
zdecydowanie niesztampowi. Poznajemy wrażliwego Marka Marka, który alkoholem
próbuje zagłuszyć tkwiącego w sobie drapieżnego ptaka. Poznajemy Krysię, która
we śnie słyszy wabiący ją głos tajemniczego nieznajomego imieniem Amos i
postanawia odszukać go w realnym świecie. Czytamy historię nauczyciela o wiele
mówiącym nazwisku Ergo Sum, jasnowidza Lwa oraz starej Marty, trudniącej się
wyrobem peruk.
Ciekawe i
intrygujące jest nawiązanie do postaci świętej Kummernis. Przedstawiana w
ikonografii jako wisząca na krzyżu, brodata kobieta o twarzy Chrystusa, nie
została nigdy zaakceptowana przez Kościół. Jednak w legendach funkcjonuje pod
imieniem Wilgefortis – Dzielna Dziewica.
W książce
pretekstem do przywołania jej postaci jest pobyt w wambierzyckim sanktuarium,
gdzie ukrzyżowana Kummernis znajduje się na jednej ze stacji Drogi Krzyżowej.
Wielowymiarowość
książki nie zakłóca odbioru. „Dom dzienny, dom nocny” czyta się dobrze, choć
lepiej jest rozłożyć sobie lekturę na kilka wieczorów. Wątki są na tyle
autonomiczne, że nie stracimy ciągłości a jednoczesnie na tyle spójne, że
będziemy w stanie dostrzec zależności pomiędzy nimi.
Moja ocena: 5/6.